Myślę, że warto znać ortografię, szczególnie tę praktyczną. Dodatkowo - ortografii nigdy nie za wiele, bo przecież nasi młodzi wychowankowie muszą napisać dobrze egzamin ósmoklasisty, a potem maturę z jezyka polskiego. A podobno, "czym skorupka za młodu nasiąknię, tym trąci". Dlatego od wielu lat stosuję na języku polskim tzw. "pięciominutówki. "Ortograficzne 5 minut" to metoda nauki ortografii, prowadzona przeze mnie w szkolnym 2020/21 jako tzw. innowacja pedagogiczna.
Na wybranych lekcjach języka polskiego (mniej więcej raz w tygodniu) przez ok. 5 minut uczniowie pisali oraz samodzielnie sprawdzali innym kolorem długopisu, czasem zamieniając się w parach, dyktowane wyrazy z trudnościami dotyczącącymi różnych zasad ortograficznych. Słów było od 10 do 15. Młodzież rozwijała w ten sposób swoje kompetencje ortograficzne. Moje ulubione "wałkowane" słowa to m.in.: naprawdę, na pewno, spróchniały, czyhać, czmychnąć, barcinianin, jezioro Gopło, Amerykanin, Pałuczanin, Jezioro Ostrowickie, pustynia Sahara, aleja Harcerska, nie najgorzej, nie lepiej, nieźle. Oczywiście podczas sprawdzania wyjaśniałam krótko, dlaczego pisownia jest taka, a nie inna. Wyrazy i zasady niekiedy się powtarzały, co umożliwiło lepsze ich utrwalenie. Uczniowie, którzy nie popełniali błędów lub robli ich najmniej, otrzymywali plusiki, ale wiedziałam, że tak czy siak lubią te minidyktanda i traktują je jako małe wyzwanie. Dodatkowo dyktanda były też zawsze dobrą rozgrzewką dla mózgu przed wprowadzeniem tematu nowej lekcji.
W innwacji wzięli udział wszyscy uczniowie klasy VIII c i VIII b. Zamierzam pracować tą metoda w kolejnych latach, szczególnie z klasami starszymi, ponieważ, w programie tych klas, lekcji ortograficznych jest już bardzo niewiele.
Halina Kolińska